Historia do normalnych nie należy. Niewiele ma to wspólnego z nazwiskiem głównego bohatera.
Dość dziwne połączenie fantasy oraz literatury poniekąd babskiej. Z elementami parodii. Naszpikowane sarkazmem.
Zabitej deskami i niepoprawnie ortograficznej wsi Mhrokuw nie ma na mapie. Same Google milczą na temat jej istnienia. Dlatego kiedy szesnastoletni Lucyfer Anioł dowiaduje się, że ma tam spędzić resztę życia…
Szloch, płacz i zgrzytanie zębów.
Jednak Mhrokuw wcale nie jest AŻ TAK nudny.
Banda kulturalnych dresów, tajemnicze zniknięcie matematyka, tajna organizacja pod kryptonimem SOWA, średniowieczny mag – erotoman i opętany makaron Lubella z dorzutem na agresję.
Opinia wiejskiego Casanovy życia także nie ułatwia.
Podsumowując: w roku 2012 świat nie zginął. Przynajmniej nie cały.
Ale i tak było wesoło.